„Z około 9 tys. przedsiębiorstw poligraficznych działających w Polsce co dziesiąte ma status dłużnika. W najtrudniejszej sytuacji są mikrofirmy, z uwagi na słabszą pozycję na rynku i niższe zyski, które nie pozwalają na inwestycje. Do tego dochodzą zatory finansowe spowodowane współpracą z nierzetelnymi kontrahentami i problemy ze spłatą własnych zobowiązań” – tłumaczy Adam Łącki, prezes KRD.

Branża poligraficzna najwięcej winna jest firmom windykacyjnym – w sumie 14 mln zł. Natomiast 8,8 mln zł to zaległości wobec podmiotów z branży finansowej – banków, faktorów, leasingodawców i ubezpieczycieli. O zwrot swoich 3,5 mln zł ubiegają się też przedsiębiorstwa przemysłowe, a 2,4 mln zł to zobowiązania branży poligraficznej względem handlu. Z blisko 6 mln zł, które drukarnie są winne łącznie producentom i handlowcom, nieco ponad 2,5 mln zł przypada na spółki produkujące papier i opakowania oraz inne materiały potrzebne do druku. Największy problem z długami mają firmy poligraficzne z województwa mazowieckiego (8,2 mln zł), śląskiego (4,1 mln zł) oraz małopolskiego (4 mln zł). Najbardziej zadłużona drukarnia znajduje się na Dolnym Śląsku, a jej zobowiązania sięgają ponad 1 mln zł. Jednocześnie analiza KRD pokazuje, że w ciągu ostatnich siedmiu lat zmalało zadłużenie innych spółek wobec branży poligraficznej – z 20,3 do 16,7 mln zł. „Długi wobec poligrafii są mocno rozproszone między poszczególne branże, co mogłoby sugerować, że zaległe płatności dotyczą raczej niewielkich zleceń wykonywanych przez małe drukarnie na rzecz równie niewielkich odbiorców. Mogą być one związane z drukiem ulotek i folderów reklamowych bądź opakowań” – wyjaśnia Adam Łącki.

Słabą kondycję branży potwierdza również raport KPMG i Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii UW, opracowany we współpracy z Polskim Bractwem Kawalerów Gutenberga, pt. „Rynek poligraficzny i opakowań z nadrukiem w Polsce”. Wynika z niego, że aż 35% właścicieli najmniejszych firm poligraficznych skarży się na pogorszenie swojej sytuacji finansowej. Natomiast 38% z nich uważa, że popyt na świadczone usługi się zmniejszył, a 33% odnotowuje spadki sprzedaży. W obliczu kłopotów finansowych trudno o osiągnięcie stabilności w biznesie oraz perspektywiczne inwestycje, bez których branża nie będzie się rozwijać, a firmy nie zbudują konkurencyjnej pozycji na rynku. „O fuzjach, przejęciach czy otwarciach nowych oddziałów mogą myśleć co najwyżej średnie i duże przedsiębiorstwa poligraficzne, których jest niewiele. Dla najmniejszych spółek, które stanowią 92% ogółu przedsiębiorstw tej branży, kluczowe powinny być inwestycje w nowoczesne technologie, takie jak druk cyfrowy, technika druku 3D czy technologia nanodruku. Pytanie tylko, czy zyski z działalności pozwalają im na swobodne planowanie podobnych przedsięwzięć” – zastanawia się Mirosław Sędłak, zarządzający programem Rzetelna Firma w ramach Kaczmarski Group.